Świadomość, że to już prawie koniec dopadła nas dopiero o zachodzie słońca w Gołubacu. Na pięknym, zapomnianym kempingu byliśmy (prócz dzikich psów) zupełnie sami. Z Serbskiej strony rzeki patrzyliśmy na Rumunię i otworzyliśmy, ostatnią w tym sezonie, butelkę białego wina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz